Jakiś czas temu wygospodarowaliśmy kilka chwil wolnego czasu, Decyzja szybka i trafna Pieniny. Nazwa wszystkim kojarząca się z spływami Dunajcem czy Trzema Koronami. Szybkie przygotowania i nieco wolniejszy dojazd. Po kilku chwilach odpoczynku postanowiliśmy zaatakować Trzy Korony oraz Sokolice. Pogoda dopisywała z rana lekka mgiełka w dolinie a wyżej pełne słońce. Dobrze że większa część szlaku od Sromowców biegnie pod gęstym baldachimem drzew. Po około 1,5 h wędrówce, mozolnej lecz niewymagającej dotarliśmy do punktu widokowego na szczycie. Wejście płatne ale za taki widok można zapłacić 10 razy tyle. Pomimo dość wczesnej pory pod samym szczytem zrobił się lekki zator. Każdy robił pamiątkowe selfie jak to młodzi nazywają. Niektórzy nerwowo szukali lornetek.... . Ale cierpliwość wygrała a może zmęczenie... . Po kontemplacji widoku rozciągającego się z platformy ze smutkiem pożegnaliśmy się z Trzema Koronami i powędrowaliśmy dalej ku Sokolicy.
Pogoda dopisywała, było parno i gorąco. Szlak kluczył i kręcił a to pod górkę a to z górki. Mijało nam niemało turystów. Niektórzy obojętnie inni wymieniali pozdrowienia czy zagadywali. Zdecydowaliśmy się iść trochę trudniejszym fragmentem trasy - szlakiem niebieskim a nie idącym równolegle niżej zielonym (fragment znajdujący się w połowie drogi pomiędzy Białymi Skałami i Sokolicą). Obfitował on w partiach szczytowych w kamienne wejścia i zejścia gdzie nie gdzie zabezpieczone metalowymi poręczami. I tu warto zwrócić uwagę ludzie w większości szli w nieodpowiednim obuwiu. Skałki są wyślizgane i łatwo o poślizgnięcie a co za tym idzie kontuzję.
Po około 2h dotarliśmy do Sokolicy. Kolejny punkt poboru opłat za wypasanie oczu ale uwaga kto był w pierwszym na Trzech Koronach nie musi drugi raz płacić. Tym razem nie ma platformy widokowej za to jest ostra grań z jednej strony otoczona barierkami. Rozciąga się z niej fenomenalny widok na przełom Dunajca. Ale hola hola słychać w oddali niepokojący pomruk.
Ludzi na szczycie kupa nikt nie zwraca uwagi. Każdy chce zrobić fotkę koło symbolu Pienin znanej z magnesu ... wiecie czego? Sosny karłowatej która ma około 340 lat. Ale wróćmy do ludzi. Dwie panie z dwojgiem dzieci rozsiadają się vis-a-vis sosenki (gdzie ludzie pozują tyle że ciut wyżej) i wyciągają manele łącznie z kuchenką na paliwo stałe (brawo za przygotowanie) i ruszają gotować parówki dla dzieciaków bo one akurat tu chcą jeść (ban za głupotę). Zwracam uwagę że tam podobnie jak na Giewoncie miejsca specjalnie ma ... . Nie czekaliśmy na dalszy rozwój sytuacji bo raz że grzmiało dwa że zaczęło padać. Inni jednak mieli nerwy ze stali ... .
Droga powrotna stałą się dość uciążliwa. Zrobiło się ślisko. Dzieci przewracały się. Dorośli ślizgali się. Dobrze że były poręcze.
Po 45 minutach zeszliśmy do przeprawy "promowej" na Dunajcu i nad wodę ... .
Reasumując bardzo wielu zwiedzających (nie turystów) wychodzi w góry - aaa przepraszam 982 m n.p.m to nie góry (żart dla wtajemniczonych) kompletnie nieprzygotowana w sandałach, tenisówkach czy innym lekkim obuwiu (tak na marginesie polecamy nasz produkt https://sklep.lentus-militaria.pl/pl/p/Dezodorant-ANTYZAPACH-butow-sprey-obuwia-stop-ANTYGRZYBICZY-DEZYNFEKCJA-jonami-srebra.-Usuwa-dlugotrwale-nieprzyjemne-zapachy.-Dla-alergikow.-Antybakteryjny.-Oswiezacz-do-obuwia.-Przeciwdziala-grzybicy-stop./1041.)
Skały wapienie w partiach szczytowych (graniach) raz że są wygładzone przez erozję mechaniczną i mechaniczne oddziaływanie butów niezmierzonej rzeszy turystów to mokre stają się zdradzieckie. Nie trudno o poślizgnięcie a co za tym idzie stłuczenia czy skręcenia a nawet złamania.
Materiał powstały z erozji mechanicznej i chemicznej skał również jest zdradliwy bo po opadach przeistacza się w śliską glinkę.
Korzenie niby solidne oparcie dla stóp też zmoczone są śliskie. Podobnie jak okorowane drewno robiące za schodki.
Kolejna sprawa postoje oraz brak prowiantu i o zgrozo wody.
Nie należy robić zbyt długich postojów przy wchodzeniu (góra do 2 minut). Zbyt długie postoje przypominają jazdę przez miasto z sygnalizacja świetlną. Samochód musimy co chwilę wyhamowywać i rozpędzać podobnie się dzieje z naszym organizmem. Tyle ze tu nie kończy się na większym spalaniu a na większym wysiłku a dalej idąc zniechęceniu. Dłuższe odpoczynki róbmy na szczytach już zdobytych.
Woda - lepiej nosić nie się prosić. Nie ma na szlaku schronisk czy punktów gastronomicznych. Po drodze jest tylko jedno źródełko. I niech to będzie woda a nie soki czy kola.
Pijcie małymi łykami. Wypita zbyt duża ilość jest od razu wyrzucana przez organizm a postaci potu. Pijąc łapczywie będziemy bez wody i ociężali.
No koniec tych rad. Miłych wycieczek w góry. Spotkajmy się na szlaku.
Z ostatniej chwili.
Kilka dni po naszej wizycie w Pieninach na Sokolicy przez nieodpowiedzialną turystkę doszło do uszkodzenia symbolu Pienin. Podczas akcji ratowniczej podmuch ze śmigłowca ułamał gałąź sosny karłowatej. Tak tak teraz pomyślicie sobie jakaś tam sosenka a tu człowiek ważniejszy tak owszem człowiek rozważny i przygotowany do górskich wędrówek ... .